12 października 2016 Caritas w Polsce Aktualności. W dniu 11.10.2016 w internecie rozpowszechnione zostało zmanipulowane zdjęcie przedstawiające Okno Życia Caritas Radomskiej. Napis „MAMO – pozwól mi żyć” zamieniono na napis „OKNO ŻYCIA – nie przyjmujemy dzieci z wadami genetycznymi!!! – brak chętnych na adopcję”.
Okno Życia znajduje się we Wrocławiu przy ul. Rydygiera 22-28, w budynku Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza, w którym od 2008 r. działa Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Obiekt zlokalizowany jest w centrum miasta, niedaleko dworca Nadodrze, w sąsiedztwie ulic Dubois, Pomorskiej i Drobnera dokąd można dojechać
okienko_zycia. Okienko życia dla królików i gryzoni. ul. Mickiewicza 11, 42-700 Lubliniec. tel. +48 507 036 784.
W Żarach ma powstać okno życia. Do dwóch, które istnieją w Lubuskiem od 2009 r., trafiło dotychczas sześcioro dzieci. - Nie sztuką jest mówić ludziom, że nie wolno zabijać, ale trzeba
Czy korzystałyście lub znacie może kogoś, kto korzystał z okna życia? Wiecie jak to jest z tą anonimowością? Pytam, ponieważ przeczytałam w internecie, że były takie przypadki, że policja odnalazła matkę, która zostawiła dziecko.
Okienko życia dla królików i gryzoni. Okienko życia dla królików i gryzoni, Lubliniec. 25 804 osoby lubią to · 1428 osób mówi o tym · 79 użytkowników tu było.
. Adopcja psa to szczytne zachowanie, a jednocześnie bardzo duża odpowiedzialność. Niestety nie wszyscy pamiętają o tym, że pies to żywe stworzenie wymagające opieki. Z tego powodu dużo zwierząt jest porzucanych, szczególnie w okolicach wakacji, kiedy zwierzaki nagle stają się balastem dla właścicieli. Żeby uratować je przed strasznym losem, powstało okno pomimo rozlicznych akcji uświadamiających, apelów i próśb, wiele osób pozbywa się swoich zwierząt w naprawdę nieludzki sposób. Adopcja psa wydaje się świetnym pomysłem, a później zwierzak jest porzucany w lesie, przywiązany do drzewa, wyrzucony z samochodu, czy topiony. Przerażające, że wciąż dzieją się takie musi być przemyślanaNie możemy zapominać, że adopcja jakiegokolwiek zwierzaka, to ogromna odpowiedzialność. W końcu to czujące stworzenie, które ma potrzeby wcale nie tak bardzo różne od tych ludzkich. Porzucenie, szczególnie na przykład przywiązanie psa do drzewa, jest dla nich bardzo traumatyczne. Pani Kasia daje tym zwierzętom drugą szansę. Polsce powstało okno życia dla psów.— Zbieram z lasu porzucone psy. Nieraz muszę przez trzy miesiące, dwa razy dziennie, jeździć nawet po kilkanaście kilometrów i karmić takiego luzem biegającego psa, by zdobyć jego zaufanie i zabrać go do domu. Chcę sobie zaoszczędzić pracy i pieniędzy, dlatego przed domem ustawię klatkę kennelową, by ludzie zostawiali tam psa, zamiast wywozić go do lasu — wypowiedziała się kobieta dla Gazety Wyborczej. Ratuje życiaPani Kasia podkreśla, że jej „okno życia” to rozwiązanie tylko dla mieszkańców okolic Miłocic. Kobieta nie jest w stanie opiekować się tysiącami zwierząt. Zależy jej tylko na tym, by ocalić życie zwierzętom, w kryzysowej sytuacji. Niestety, klatka okazała się bardzo potrzebna. Już pierwszego dnia, kiedy została wystawiona, pani Kasia znalazła w niej szczeniaczki. ZOBACZ ZDJĘCIA: Kasia od dawna ratuje zwierzęta są zazwyczaj straumatyzowane. ZOBACZ TEŻ:Jeż podczas badania u weterynarza dostał ataku paniki. Wszystko nagranoWłaściciel wyrzucił swojego psa z auta i odjechał. Łamiąca serce historia miała szczęśliwe zakończenieZnalazła na śmietniku kotka. Gdy weterynarz powiedział jej, co to za gatunek, ugięły się pod nią kolanaOgromny Dog nagle ruszył w kierunku maleńkiego szczeniaczka chihuahua. Nagranie odbiera mowęźródła:
z umową z UMK, okienka życia w Klinice Weterynaryjnej ARKA oraz w Hotelu dla psów Szarikton są tylko dla psów i kotów, działają całą życia przy ul. Floriańskiej 53 przyjmuje, każde zwierzę w godzinach otwarcia biura. Wg instrukcji uzyskanych od Urzędu Miasta Krakowa, informujemy, iż okna życia są tylko dla zwierząt z terenu miasta Krakowa.
W ostatniej chwili wyciągnęłam psu z gardła kawałek ostrej kości. Znalazł ją w wysokiej trawie, podczas spaceru obok domu Resztki jedzenia wyrzucane na osiedlowe trawniki to zmora opiekunów psów. Nie raz taka "uczta" kończy się dla zwierzęcia wizytą w klinice weterynaryjnej Weterynarze alarmują: to niebezpieczne zachowanie. Jeśli pies zje zepsute jedzenie, może się zatruć. Bardzo niebezpieczne są także rozgotowane kości, które kruszą się na ostre odłamki Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Co pewien czas osiedlowymi grupami wstrząsają informacje o tym, że ktoś rozrzuca trutkę na psy w parku. Czasem straszą nas nagłówki o kiełbasie nafaszerowanej gwoździami. Ale nie potrzeba trutki, żeby zaszkodzić psu. Jest zagrożenie dużo częstsze. Czasem wynika ze źle pojętej troski — zwracają uwagę eksperci. Niebezpieczna "stołówka" U mnie na osiedlu jest miejsce, które nazywamy "stołówka" i wszyscy opiekunowie psów starają się je omijać szerokim łukiem. Pod oknami jednego z bloków można znaleźć wszelkiego rodzaju resztki. Zielony od pleśni chleb, spleśniałe pomidory, rozbite jajka, gotowane kości... My akurat pierwszą awaryjną wizytę u weterynarza zaliczyliśmy, gdy nasz Fo jako szczeniak porwał leżące na spacerowej trasie "coś". Było ciemno. Zauważyłam tylko, że to coś jasnego. Byliśmy przekonani, że kość. W całodobowej klinice weterynaryjnej trzeba było wywołać wymioty. Okazało się, że pies zwymiotował... zużyty tampon. Mały Fo na awaryjnej wizycie u weterynarza Chcę wierzyć, że po prostu komuś wypadł, a nie został wyrzucony za okno, ale po tym, co widziałam na chodnikach i trawnikach, spodziewam się już wszystkiego. Wczoraj zabrałam mojemu drugiemu psu, Nyksowi, kawałek kości wyglądający tak: Foto: Onet Kość, którą znalazł mój drugi pies, Nyks Kość była krucha. Piesek ładnie oddał jej dużą część na komendę "puść", ale mały i ostry kawałek został mu w gardle. Na szczęście zdołałam go szybko wyjąć. Pierwsza moja myśl: "Ludzie, opamiętajcie się!". Dalsza część tekstu pod wideo: "Zwierzęta się trują" Chyba każdy właściciel psa przeżył awaryjną wizytę u weterynarza i stres po tym, gdy jego pies znalazł w trawie lub na ścieżce coś, czego nie powinien jeść. Część osób najwyraźniej żyje w przekonaniu, że pomaga zwierzętom, wyrzucając za okno resztki ze swojego stołu. Nic bardziej mylnego. "Wyrzucanie jedzenia w przestrzeni publicznej jest ogromnym złem! Bezdomne zwierzęta trują się nieodpowiednim jedzeniem (ugotowane kości dla kotów czy chleb dla ptaków), zepsutymi pokarmami (pleśń, zgnilizna). Psy spacerujące z opiekunami trują się pokarmami nieprzeznaczonymi dla nich" — opisywała w mediach społecznościowych Magda Firlej-Oliwia, prowadząca popularne profile pod hasłem "Weterynarz też człowiek". Przetworzone, doprawione np. solą i pieprzem ludzkie jedzenie, czekolada, sosy do mięsa zawierające cebulę i czosnek, winogrona, rodzynki... — to wszystko jest trujące dla psa — tłumaczył w "Dzień Dobry TVN" Miłosz Ploch, dietetyk weterynaryjny i behawiorysta, który przekonywał, że zwierzętom nie należy podawać nawet świeżych resztek ze stołu, np. w okresie świąt. Zobacz też: Wyjątkowa rasa, która kradnie serca celebrytów. Ostatnio pokochali ją Lewandowscy "Wielu opiekunów czyni psom krzywdę" Pies może co prawda jeść niektóre świeże warzywa i owoce jak np. marchew, banana, jabłko bez pestek, można mu dać jajko, ale najpierw warto zapoznać się z zasadami żywienia psów. Pierwsza jest prosta: pies musi jeść inaczej niż człowiek. "Wielu opiekunów naszych czworonożnych przyjaciół czyni im dużą krzywdę, zapominając, że są zwierzętami z natury mięsożernymi. Sami są wszystkożercami, lubią zmienność i różne smaki, więc uważają, że postępują prawidłowo, serwując podopiecznemu pożywienie niemal identyczne ze swoim. To poważny błąd. Dowodzą tego wyraźne różnice anatomiczno-fizjologiczne między układem pokarmowym człowieka i psa" — opisuje na stronie dr hab. Wioletta Biel, specjalista ds. żywienia, która nagrała całą serię porad dotyczących karmienia naszych czworonożnych przyjaciół. Wiedzy na ten temat, dostępnej w książkach i artykułach, jest obecnie mnóstwo. Jak zabezpieczyć psa? Wracając jednak do spacerowych niebezpieczeństw... Możemy oczywiście próbować tłumaczyć sąsiadom, by nie wyrzucali resztek, ale efekty takich rozmów mogą być różne. Sami możemy zmniejszyć liczbę ryzykownych sytuacji, ucząc psa komend typu "zostaw" oraz "puść". Gdy zdarzy się, że pies przełknie coś podejrzanego, warto skonsultować się z weterynarzem, który poradzi, co robić dalej.
Kraków ma już okno życia dla niemowląt. Powstało aby zwrócić uwagę na problem dzieci porzucanych na ulicy lub na śmietnikach. Teraz Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami chce przy ul. Floriańskiej 53 uruchomić "Okno życia" dla zwierzaków. Inicjatywa ta ma uchronić psy, koty i ptaki przed cierpieniem i śmiercią. - Chcemy przekonać ludzi aby nie wyrzucali swych "niepotrzebnych" już zwierząt na ulicę, nie przywiązywali ich do drzew i płotów, nie zostawiali na balkonach wyjeżdżając na wakacje - mówi Iwona Kimner-Trzcińska, nowa kierownik KTOZ. - One czują, cierpią, tęsknią i kochają jak ludzie. Nie porzucajcie ich, przyprowadźcie je do nas. Zajmiemy się nimi, znajdziemy im dobry dom - przekonuje kierownik. Pracownicy i działacze KTOZ chcieliby aby "okno" umożliwiało anonimowe zostawianie zwierząt. Powinno być także, wzorem krakowskiego okna życia dla niemowląt wyposażone w dzwonek, aby pomoc inspektorów przyszła jak najprędzej. - Ludzie nie chcą pokazywać twarzy gdy zamierzają pozbyć się zwierzaka - mówi kobieta. - Dlatego tak mało osób ma cywilną odwagę aby zawieźć je do schroniska. Zresztą na ul. Rybną jest im za daleko. Gdyby punkt przyjęć uruchomić w samym centrum miasta, np. w naszej siedzibie przy ul. Floriańskiej 53, drastycznych przypadków drastycznych porzuceń na pewno byłoby mniej - zauważa. Pracownicy KTOZ podkreślają, że zwierzęta na Floriańskiej nie pozostaną długo. W ciągu paru godzin zostaną przetransportowane do schroniska, hotelu lub pragnących się nimi zająć wolontariuszy. Jadwiga Osuch, prezes KTOZ zauważa, że okno życia na razie działałoby jedynie w dni robocze, w czasie pracy Towarzystwa. - Na uruchomienie punktu całodobowego musielibyśmy znaleźć dodatkowych ludzi do pracy, a może i nowy punkt, a na to potrzebne są pieniądze - mówi prezes. Może uda się tym pomysłem zainteresować miejskich radnych i darczyńców. Magdalena Jantos, radna (PO) jest pomysłem inspektorów zachwycona. - Co pewnien czas w mediach pojawiają się informacje o okutnym losie porzucanych zwierząt - powiedziała. - Te informacje są porażające. W sprawę okna życia włączę się osobiście. Uważam, że na taki cel można pozyskać pieniądze unijne. Będziemy działać - zapewniła. O tym, że okno przy Floriańskiej może okazać się strzałem w dziesiątkę, może świadczyć obserwowana od pewnego czasu tendencja. - Tylko w lipcu podrzucono nam ok. 25 zwierzaków - mówi Trzcińska. - Szkoda, że nie było dzwonka. Zdarzało się, że tekturowe pudła były wepchnięte pod schodami i nie widzieliśmy ich od razu. Potem okazywało się, że poupychane w kartonie szczeniaczki czy kocięta były półprzytomne i odwodnione. Zdarzył się nam też dorosły, duży kot zapakowany do ciasnego kartonu na buty. Tak nie może być - mówi kierownik. Inspektorzy apelują aby na Floriańską przyprowadzać zwierzęta z dołączoną informacją. - Chcielibyśmy wiedzieć ile zwierzak ma lat, czy czegoś się boi, czy na coś choruje, czy jest sterylizowany i agresywny. Ta wiedza może się okazać bardzo przydatna w czasie szukania dla nich nowego domu - radzą pracownicy towarzystwa. Wśród podrzuconych w lipcu na Floriańską zwierząt były psy, koty i wiele ptaków. - Przyniesiono nam jerzyka zanieczyszczonego gęstym olejem, przez to nie mogącego latać - mówią pracownicy KTOZ. - Oddaliśmy go zaprzyjaźnionej ornitolog. Odczyściła ptaszka i już na drugi dzień cały i zdrowy został wrócony naturze. Inne podrzutki lądują w przepełnionym schronisku lub w hotelach dla zwierząt. KTOZ nie zostawia ich tam jednak na zawsze. Dla każdego zwierzaka inspektorzy szukają dobrego właściciela. W tym celu uruchomiono nawet nową stronę internetową (www. ktoz. blox. pl) z opisem i historią każdego pechowca. Na stronie tej można też ogłosić chęć oddania zwierzaka lub podzielić się swoimi smutnymi obserwacjami. Ilość interwencji jakimi zajmuje się trzech inspektorów krakowskiego towarzystwa jest przytłaczająca. - Każdego dnia telefonuje do nas kilka osób z prośbą o interwencje, w lipcu podjęliśmy ich ok. 130 - mówi kierownik. - Najdrastyczniejsze? Jeździliśmy na osiedle gdzie ludzie zostawili na rozgrzanym od słońca balkonie kilka kotów. Niektóre były już nieprzytomne, inne spadały i zabijały się. Ratowaliśmy też psy zostawione w mieszkaniu przy ul. Kalwaryjskiej. Nie jadły i nie piły od wielu dni, bo ich właściciele pojechali sobie na wakacje - opowiada. Andrzej Jaworski, kierownik krakowskiego schroniska dla zwierząt ma nadzieję, że okno coś zmieni. Być może spadnie liczba interwencji wyjazdowych do najdrastyczniejszych przypadków.
Kiedy postanowiła dać ludziom alternatywę, by zamiast wyrzucać psa do lasu, anonimowo mogli przywieźć go do niej, nie spodziewała się aż takiego rozgłosu. Zrobiła to z myślą o psach znajdujących się w pobliżu wsi Miłocice. To właśnie tam, w pobliskich lasach, co wakacje znajduje porzucone psy. Okno życia dla psów miało też ułatwić pani Kasi pracę. Nie musi już bowiem miesiącami łapać i oswajać zwierzęcia, które doznało traumy, ponieważ ktoś przywiązał je do drzewa. Więcej o tym pisaliśmy TU. A jak potoczyły się losy klatki, która z założenia miała dawać psom szansę na nowe i lepsze życie? Czy wciąż jest pełna, jak pierwszego dnia, kiedy ktoś zostawił w niej szczenięta? Na Facebooku powstała strona „Okno życia dla psów”, którą lubi już ponad 1200 osób. To właśnie tam pani Kasia udostępnia posty, w których pokazuje zarówno psy, które zostały już wyadoptowane, jak i te, które czekają na nowe domy. Do akcji przyłączają się różni ludzie, którzy chcą wspomóc panią Kasię – przekazują oni dla psów żywność, akcesoria czy pieniądze, a także poświęcają swój wolny czas. Do inicjatywy przyłączyły się również dzieci i ich opiekunowie z przedszkola Mikołajek w Miłoszycach. Przy pomocy dorosłych wykonały one ogromne pudło, do którego można przynosić jedzenie dla ocalałych zwierząt. Przy domu pani Kasi powstają też kojce dla psów, a przygotowanie terenu pod nie, jak i prace wokół wybiegu dla psów pani Kasia zawdzięcza młodzieży ze wsi. W miniony weekend odbyła się też budowa bud dla psów pozostawionych w oknie życia. Dla godnego życia Post pani Kasi o stworzeniu okna życia dla psów wzbudził ogromne zainteresowanie. Dużo osób chciało też wesprzeć inicjatorkę finansowo, dlatego została założona zrzutka. Z kwoty 10 000 zł zebrano 13 361 zł. Pieniądze te w całości zostaną przeznaczone na psy z okna życia, aby móc im zapewnić godziwe warunki, opiekę weterynaryjną, utrzymanie, budy czy zabawki. Pani Kasia chciałaby również zorganizować akcję sterylizacji i kastracji zwierząt. Więcej informacji o zbiórce znajdziesz TUTAJ. Zbiórka trwa nadal, bo przyda się każda złotówka. Ty też możesz pomóc! Pamiętajmy jednak, że pozostawienie psa w oknie życia czy w schronisku to już ostateczność. Dla zwierzęcia takie porzucenie przez opiekuna jest niewyobrażalną traumą. Nie możesz opiekować się swoim pupilem? Koniecznie sprawdź, co w takiej sytuacji zrobić – KLIK!
okno zycia dla psa