Dla mieszkańców wsi wieś jest domem i miejscem pracy. Wieś jest częstym motywem literackim, bywa miejscem akcji, jest miejscem szczęścia, arkadią, jak też miejscem spokoju i ukojenia. Człowiek zrodził się z natury i na jej łonie spędził większość swego istnienia. Najpierw ludzie zasiedlali wsie, osady i grody. 2. "Miasto – przyjazne czy wrogie człowiekowi?". Do zadania dołączony był fragment "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta. 3. Trzeci temat dotyczył analizy wiersza Beaty Obertyńskiej "Strych". Jak poradzili sobie z nimi uczniowie VI Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie? CZYTAJ TEŻ: Po nauce zdalnej zaczyna się matura w realu Miasta powstają w celu udogodnienia życia mieszkańcom, buduje się fabryki, warsztaty, sklepy, atrakcje, osiedla mieszkaniowe i wiele innych. Ludzie przyjeżdżają do nich w celach zarobkowych czy edukacyjnych. Jednakże, miasto to nie tylko budynki i ulice, to też mieszkająca tam społeczność. Poczucie samotności towarzyszyć może człowiekowi wszędzie i w każdej sytuacji, nawet wtedy, gdy jest wśród ludzi (na przykład podczas meczu piłkarskiego czy koncertu). Ludzie są razem, ale jednocześnie osobno. Ten przykład najdobitniej ilustruje zjawisko, jakim jest poczucie obcości i samotności wśród ludzi. Każde z tych miejsc ma swoje wady i zalety. Wieś można by określić mianem Arkadii miejsca idealnego, ale jak wiadomo „nic na świecie nie jest idealne” więc i ona ma swoje wady. Miasto to można by nazwać takim piekiełkiem, gdzie ciągle coś się dzieje, nie zazna się ciszy, bo wzywają nowe obowiązki. Szkice węglem Henryka Sienkiewicza - Sienkiewicz stworzył obraz wsi zacofanej, pouwłaszczeniowej, nieświadomej swoich praw. Mieszkańcy wsi są niewykształceni, oddają się nałogom i nie potrafią odnaleźć się we współczesnym świecie, przez co łatwo można ich wykorzystać. Konopielka Edwarda Redlińskiego - to obraz wsi biednej . Lipiec 2022r. Podczas wyprawy do Peru zobaczyliśmy wiele fantastycznych miejsc, ale przysłowiową wisienką na torcie było wejście na wulkan Chachani. Można powiedzieć, że było to wejście zimowe, bo w tym miejscu Ameryki Południowej mają w lipcu zimę. Czytaj dalej Peru – Chachani Lipiec 2022r. Jednym z ostatnich punktów zwiedzania Peru był Kanion Colca. I tu spotkało nas zaskoczenie i przyjemność, bo okazało się, że hotelik, w którym gościliśmy, należy do honorowego konsula Polski w Peru Vladimira (Vlado) Soto Leona Velarde. Tym samym, będąc w Ameryce Południowej, znaleźliśmy się chwilowo na terytorium Polski. Czytaj dalej Peru, Kanion Colca Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Dobry psycholog powiedziałby pewnie: to zależy. Bo miasta, jako że są wytworem człowieka, w istocie przypominają ludzi. Mamy tu więc elementy na pokaz: piękne fasady, zadbane witryny, przyciągające i zapraszające neonowe reklamy. We wnętrznościach miasta są zaś przytulne kawiarnie, cudowne teatry, sklepy z dobrymi towarami albo tanim szmelcem. Są tu też ciemne, ponure i śmierdzące moczem zaułki, gdzie nikt nie chce zostać na dłużej. Uliczki jak układ krwionośny, parki-płuca miasta, ważne budynki jak ważne organy wewnętrzne. Nawet emocje miasta są w gruncie rzeczy naszymi emocjami: nerwowością, gwałtownością albo uśpieniem i melancholią. Miasta są jak ich twórcy. Piękne i brzydkie jednocześnie. Dają możliwości rozwoju i odbierają energię. Bywają przyjazne lub wrogie. To zależy. Zależy od nastawienia, poziomu akceptacji, na który jesteśmy w stanie się wzbić. Zależy od etapu życia. Zależy też, do czego tę miejską przestrzeń porównać. Najpiękniejsze miasto nie może konkurować urodą z cudami natury. W górach czy na odludnych plażach lub w szumiącym, zielonym lesie człowiek czuje się bardziej zrelaksowany, pogodny, spokojny. Dowodzą tego badania naukowe. Obserwując nieskalaną przez człowieka przyrodę, trudno nie zgodzić się z tezą, że Wielki Architekt wspaniałe zaprojektował przestrzeń świata. A człowiek, niezależnie jak bardzo by się starał, ostatecznie ponosi klęskę na tym polu. Czytaj dalej Miasto – przestrzeń przyjazna człowiekowi czy wroga? Pory roku wpływają na ludzi. Na mnie bardzo. Próbuję przywołać swój portret sprzed miesiąca. Głowę miałam lekką, wakacyjną. Krew rzadszą, jasną, młodszą jakąś. Serce otwarte na świat zewnętrzny. Teraz to zupełnie co innego. Wrześniowe myśli i sprawy pojawiły się w takiej ilości, że muszę je porządkować, opisywać i układać na półkach świadomości, zapisywać w kalendarzu. Terminy się skróciły, trzeba działać. Dopilnować, zabezpieczyć. A tu jesień owija się wokół mnie, spowija i ogarnia ciało, umysł i serce. Jestem miękka, bezbronna. Myśli mam ciężkie, jak ze złota. Krew bordową i gęstą. Bardzo słodką. Jak maliny do herbaty. I nic nie poradzę na to, że świat na zewnątrz chce ode mnie działań konkretnych i szybkich. Mój organizm jest mądrzejszy od tego. Przekręcił się do wewnątrz, zamknął mnie w sobie. Leżę sobie i piszę ten tekst oderwany od rzeczywistości. Zrzucam letnią skórę, co trochę boli. Potem pójdę do fryzjera i na trening, pomaluję paznokcie i będę bardziej zorganizowana. Bogatsza o kolejną jesień. Wakacje to czas dalekich podróży i krótszych wycieczek, czas beztroski i zabawy. Ostatnio zupełnie przypadkiem odkryłam „kamyczkową” grę. Wbrew utrwalonym w języku i wyobraźni opiniom o kamieniach okazuje się, że można ich używać do uszczęśliwiania innych ludzi. Bielsko-Biała, Diabełek spod zamku (zdjęcie pochodzi z fb #kamyczki) Czytaj dalej Kamyczki W pierwszym dniu matur maturzyści zmierzyli się z językiem polskim. Co było na egzaminie? Dariusz BlochDziś (4 maja) rozpoczęła się matura 2021. Z uwagi na pandemię wszystkie egzaminy odbędą się w pełnym reżimie sanitarnym. W pierwszym dniu uczniowie pisali egzamin z języka polskiego. Jakie tematy były na maturze?Zobacz wideo: Matura 2023 - szykują się duże zmiany!W całym województwie kujawsko-pomorskim do matury zgłoszonych zostało 15 tys. 140 tegorocznych maturzystów, z samej Bydgoszczy - 3665. Matura 2021 - język polski. Odpowiedzi, zasady i arkusze egzaminacyjne Na poziomie podstawowym uczniowie otrzymali osobny arkusz z testem i osobny na wypracowanie (dotychczas był jeden). Na rozwiązanie zadań i napisanie pracy mieli 170 minut. W tym roku na maturze z języka polskiego pojawiły się do wyboru trzy tematy wypracowania, bo zwiększono liczbę rozprawek z jednej do dwóch. Tak jak dotychczas była też interpretacja tekstu poetyckiego (jako temat trzeci). Z naszych wstępnych informacji wynika, że na maturze z języka polskiego w 2021 r. pojawiła się "Lalka" Bolesława Prusa, a konkretnie uczniowie mieli do napisania rozprawkę, czy ambicja ułatwia osiągnięcie człowiekowi zamierzonego sieci pojawiły się też informacje, że drugi z tematów rozprawki oparty jest na "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta, a brzmi "Miasto przyjazne czy wrogie człowiekowi".AKTUALIZACJA, godz. opuścili już sale i zakończyli egzamin z języka polskiego. Informacje o tematach wypracowań, które pojawiły się na maturze, potwierdzają Julia Gadzinowska i Ryszard Kimmel z V LO w Bydgoszczy. To im właśnie towarzyszymy na maturze. Mamy pierwsze komentarze Tak była "Lalka", choć wolałbym "Pana Tadeusza" - mówi Rysiu Kimmel. Wybrałem właśnie tę rozprawkę i postawiłem tezę, że ambicja motywuje człowieka do pracy, nauki i zbawienia. Należało odwołać się do fragmentu "Lalki", całości i wybranych tekstów kultury i tu wziąłem "Pana Tadeusza". W części testowej pojawiły się teksty o komizmie i czy trzeba potępiać wyrazy "ciężko" i "ciężki" jako natręctwa w języku polskim. Test w sumie był przyjazny, pytania jasno sformułowane, choć ważne było, by polecenia czytać ze z kolei uważa, że część testu o natręctwach językowych była trudna. - Rozwiązałam wszystkie zadania i cieszę się, że mam to za sobą - mówi. - Na wypracowaniu też pisałam rozprawkę z "Lalki". Temat drugi dotyczący miasta i "Ziemi obiecanej" wydawał mi się trudniejszy. Poza tym mało, kto czytał z nas "Ziemię obiecaną". Moim zdaniem, matura próbna była GODZ. Komisja Egzaminacyjna opublikowała arkusze wypracowań na egzaminie z języka polskiego (poziom podstawowy)Czy ambicja ułatwia człowiekowi osiągnięcie zamierzonego celu? Rozważ problem, odwołując się do fragmentu "Lalki" Bolesława Prusa, całego utworu oraz do wybranego tekstu kultury. Miasto - przestrzeń przyjazna czy wroga człowiekowi? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu "Ziemi obiecanej" Władysława Stanisława Reymonta oraz do wybranych tekstów kultury. Wiersz "Strych" Beaty Obertyńskiej. Zinterpretuj podany utwór. Postaw tezę interpretacyjną i ją uzasadnij. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Definicja sĹ‚ownikowa miasta jest bardzo prosta: „duĹĽy obszar intensywnie i planowo zabudowany, podlegajÄ…cy odrÄ™bnej administracji, bÄ™dÄ…cy skupiskiem ludnoĹ›ci wykonujÄ…cej zawody Tym mianem moĹĽna okreĹ›lić WarszawÄ™, Berlin, ParyĹĽ czy Nowy Jork, ale rĂłwnieĹĽ Opole, Hamburg czy Neapol. Przyjęło siÄ™, ĹĽe kaĹĽda osada, w ktĂłrej ludzie nie trudniÄ… siÄ™ rolnictwem, to miasto. Nasuwa siÄ™ wiÄ™c pytanie czy współczesne miasto jest wrogie czy przyjazne czĹ‚owiekowi XXI wieku? Wydaje mi siÄ™, ĹĽe nie moĹĽna jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie i w swojej pracy postaram siÄ™ to udowodnić. ZacznÄ™ moĹĽe od argumentĂłw Ĺ›wiadczÄ…cych o tym, ĹĽe miasto jest wrogie czĹ‚owiekowi. BolesĹ‚aw Prus w jednej ze swoich powieĹ›ci napisaĹ‚, ĹĽe „Wielkie miasto jest jak obĹ‚ok kurzu; ma przypadkowe kontury, lecz nie moĹĽe mieć logiki. Gdyby jÄ… miaĹ‚o, juĹĽ od dawna wykryliby ten fakt autorowie przewodnikĂłw (...)”. Trudno siÄ™ nie zgodzić z tymi sĹ‚owami. Niebezpieczny jest kurz, smog i zwiÄ…zki chemiczne, ktĂłre jako te niepoĹĽÄ…dane znajdujÄ… siÄ™ w powietrzu. Przez smog ludzie krĂłcej ĹĽyjÄ… i częściej chorujÄ…. W miastach wystÄ™puje rĂłwnieĹĽ brak logiki, ktĂłry zarzucaĹ‚ Prus. KaĹĽde miasto byĹ‚o budowane przez kilka(naĹ›cie) wiekĂłw, przez miliony ludzi, ktĂłrzy siÄ™ nie znali i nie myĹ›leli o jakimkolwiek planie. UcierpiaĹ‚y na tym przyszĹ‚e pokolenia, w tym takĹĽe i my. Komunikacja w miastach jest znacznie utrudniona. Potrzeba duĹĽo czasu, by dostać siÄ™ z jednego miejsca do drugiego. Przede wszystkim dlatego, ĹĽe jest bardzo duĹĽo pojazdĂłw osobowych i ciężarowych. Nie kaĹĽde miasto ma bezkolizyjne metro. Prus trafnie opisaĹ‚ wyglÄ…d miasta „(...) byĹ‚o to morze domĂłw, przeciÄ™te tysiÄ…cem ulic, nierĂłwne dachy wyglÄ…daĹ‚y jak fale, kominy jak odpryski, a wieĹĽe i kolumny jak wiÄ™ksze fale (...)”. Główne ulice i boczne drogi, Ĺ›cieĹĽki, dróżki, zauĹ‚ki. KaĹĽda droga gdzieĹ› prowadzi, ale nie zawsze wiadomo dokÄ…d. W duĹĽym mieĹ›cie Ĺ‚atwo siÄ™ zgubić, bo ulice przecinajÄ… siÄ™ w różnych miejscach bez okreĹ›lonego porzÄ…dku. PowyĹĽsze argumenty prowadzÄ… do wniosku, ĹĽe współczesne miasto jest wrogie czĹ‚owiekowi, jednakĹĽe to nie wszystko, bo jest teĹĽ druga strona medalu, przemawiajÄ…ca za tym, ĹĽe dzisiejsze miasto jest przyjazne. WiÄ™kszość ludzi mieszkajÄ…cych w mieĹ›cie nie wyobraĹĽa sobie przeprowadzić siÄ™ na wieĹ›. W mieĹ›cie teoretycznie moĹĽna wszystko zaĹ‚atwić: iść do lekarza, banku, biblioteki, urzÄ™du czy sklepu. Im wiÄ™ksze miasto, tym wiÄ™cej moĹĽliwoĹ›ci na wykorzystanie czasu. MoĹĽna wybrać siÄ™ do kina, by obejrzeć najnowszy film; do muzeum, by poznać historiÄ™ miasta lub zobaczyć eksponaty dotyczÄ…ce okreĹ›lonej tematyki; do galerii, by mĂłc podziwiać wystawy miejscowy (i nie tylko) artystĂłw czy do teatru, opery, filharmonii, na koncert. BudujÄ…c kolejne fabryki czy zakĹ‚ady przemysĹ‚owe, umieszcza siÄ™ je na obrzeĹĽach miasta, na Ĺ›ciĹ›le wytyczonych obszarach z dala od osiedli mieszkaniowych. Dla wygody mieszkaĹ„cĂłw, ktĂłrzy nie majÄ… samochodĂłw, otwiera siÄ™ linie autobusowe, tramwajowe lub tworzy Ĺ›cieĹĽki rowerowe. Wokół miast by jak najmniej aut tranzytowych przejeĹĽdĹĽaĹ‚o przez centrum buduje siÄ™ obwodnice, a stare drogi naprawia. W miarÄ™ powstawania nowych obiektĂłw, pojawiajÄ… siÄ™ miejsca pracy. W kaĹĽdym kraju panuje mniejsze lub wiÄ™ksze bezrobocie, o wiele Ĺ‚atwiej jest znaleźć zajÄ™cie w mieĹ›cie niĹĽ na wsi. SÄ…dzÄ™, ĹĽe udaĹ‚o mi siÄ™ udowodnić, iĹĽ nie moĹĽna jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: czy współczesne miasto jest wrogie, czy przyjazne czĹ‚owiekowi XXI wieku? ArgumentĂłw za i przeciw jest tyle samo, ale uwaĹĽam jednak, ĹĽe lepiej jest mieszkać w mieĹ›cie niĹĽ na wsi, mimo ĹĽe miasta nie sÄ… caĹ‚kowicie przyjazne. Kto pokochaĹ‚ miasto raczej nie wyobraĹĽa sobie przeprowadzki do mniejszej miejscowoĹ›ci i ciÄ…gĹ‚ych dojazdĂłw, by zaĹ‚atwić jakÄ…Ĺ› pilnÄ… sprawÄ™. Współczesne miasto przyjazne czy wrogie czĹ‚owiekowi XXI wieku? „Współczesne miasto przyjazne czy wrogie czĹ‚owiekowi XXI wieku?” Przez tysiÄ…ce lat rozwijaĹ‚a siÄ™ cywilizacja. Ludzie poszerzajÄ…c swoje horyzonty prowadzili wÄ™drowny tryb ĹĽycia. Na przestrzeni wiekĂłw wÄ™drowcy zaczÄ™li osiadaÄ... Dziś o godzinie 9:00 rozpoczął się maturalny egzamin pisemny z języka polskiego. Do momentu otwarcia arkuszy maturalnych, tematy rozprawek nie powinny być znane. Wygląda jednak na to, że tematy przeciekły do sieci. Wyszukiwarka Google zdradza, że mogło dojść do wycieku pytań z matury 2021. Tematy tegorocznej rozprawki na maturze z języka polskiego to: temat pierwszy: „czy ambicja ułatwia osiągnięcie człowiekowi zamierzonego celu?” na bazie Lalki Bolesława Prusa,temat drugi: „Miasto - przyjazne czy wrogie człowiekowi?” na bazie Ziemi Obiecanej W. Reymonta. Matury rozpoczynały się o godz. 9:00, ale już od godziny 7:12 widać było nagły wzrost wyszukiwań fraz „ambicja”, „ambicja lalka” i „lalka ambicja”. Szczyt zainteresowań przypadał na godzinę 8. W momencie rozpoczęcia matur, o godzinie 9, popularność fraz spadła niemal do zera, a następnie stale rosła aż do momentu publikacji niniejszego artykułu. Nie ma mowy o przypadku. Trendy Google pokazują, że między 7 a 8 rano diametralnie wzrosło zainteresowanie frazami z matur. Hasła „ambicja lalka”, „lalka ambicja” oraz samo słowo „ambicja” mają w Google Trends bardzo podobny przebieg wykresów pokazujących częstotliwość wpisywania tych fraz w wyszukiwarce Google. Na przestrzeni ostatniego tygodnia wszystkie trzy frazy były wpisywane niezmiernie rzadko. Lawinowy wzrost obserwujemy od dzisiejszego poranka, a konkretnie od godziny frazy "ambicja lalka" w wyszukiwarce Google na przestrzeni ostatniego porównania, tak wygląda wykres popularności w ujęciu ostatnich 24 frazy "ambicja lalka" w wyszukiwarce Google na przestrzeni ostatnich 24 warto zaznaczyć, że wykres nie pokazuje faktycznej liczby wyszukiwań, a jedynie ich popularność względem aktualnego szczytu. Szczyt popularności ma wartość 100, a cały wykres pokazuje procentowy wzrost zainteresowania danym tematem. Można jednak założyć, że mamy do czynienia z ogromną liczbą wyszukiwań o godzinie 12, bowiem wtedy maturzyści wyszukiwali haseł z matury, po wyjściu z egzaminu. Na tym tle widać, że wyszukiwania o godzinie 8 były bardzo popularne, ponieważ sięgają do 34-50 proc. szczytu z godziny 12, w zależności od szczyt zainteresowania przypada na 8:00, godzinę przed rozpoczęciem matur. 34 to procentowy wskaźnik popularności zapytania, nie rzeczywista liczba ile wzrost popularności naturalnej frazy „ambicja” można uznać za mało prawdopodobny przypadek, tak frazy „ambicja lalka” i „lalka ambicja” są jednoznaczne. Takie przypadki po prostu się nie zdarzają. Jeśli wierzyć Google’owi, pytania były znane przed maturami. Do przecieku doszło na Podlasiu. Pamiętajmy jednak, że na ten moment dysponujemy jedynie wykresem popularności wyszukiwań z usługi Google Trends. Nie ma żadnego stanowiska Centralnej Komisji Egzaminacyjnej na temat autentyczności doniesień Google’a. Dostałem 53% z matury podstawowej z języka polskiego. Odwołania nie przyniosły żadnego skutku. W toku korespondencji z Centralną i Okręgową Komisją Egzaminacyjną udało mi się jednak odkryć coś, co obnaża, jak źle funkcjonujące są to instytucje i gdzie znajduje się luka, umożliwiająca prześladowanie konkretnych uczniów. Modus operandi Co czyni mnie osobą upoważnioną do krytyki matury z języka polskiego? Chyba najprostszą odpowiedzią będzie wskazanie mojego wyniku z rozszerzenia z tego samego przedmiotu. Dostałem 90%. To uplasowało mnie w 97 centylu (czyli tylko 3% maturzystów miało lepszy wynik ode mnie), a i tak straciłem punkty wyłącznie za błędy leksykalno-stylistyczne, nie zaś merytoryczne. Tak, podstawowa matura z polskiego okazała się dla mnie „trudniejsza” niż matura z rozszerzenia. Dlaczego mój wynik powinien kogokolwiek interesować? Po pierwsze dlatego, że podobny los może podzielić każdy, kto podchodzi do matury. Również uczeń naszej szkoły. Po drugie, jest to dowód na to, jak nieudolnie działa system reprezentowany przez Centralną Komisję Egzaminacyjną. Niniejszy artykuł kreślę więc ku przestrodze tym wszystkim, którzy postanowią podejść do matury i którzy nie będą chcieli ponieść kary za… niewinność. Ofiara Ze względu na ułatwienia „covidowe”, w tym roku w arkuszach czekały na nas trzy tematy pracy pisemnej zamiast dwóch. Otrzymaliśmy, jak zawsze, jedną interpretację wiersza, a także dwa tematy rozprawek. Wierszem okazał się „Strych” Beaty Obertyńskiej; pierwszy temat rozprawki dotyczył stosunku ambicji do osiągania zamierzonych celów, na podstawie „Lalki” Bolesława Prusa, natomiast drugi temat brzmiał jak niżej: Temat 2. Miasto – przestrzeń przyjazna czy wroga człowiekowi? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu Ziemi obiecanej Władysława Stanisława Reymonta oraz do wybranych tekstów kultury. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 wyrazów. Strony arkusza maturalnego (maj 2021) z tematem nr 2. Jako człowiek z natury bojaźliwy, postanowiłem podjąć się tematu numer dwa. Po pierwsze – nie musiałem pisać o lekturze obowiązkowej, jak „Lalka”, co minimalizowało ryzyko popełnienia błędu kardynalnego do zera. A na wiersz nawet nie spojrzałem, bo jak poezji nigdy nie rozumiałem, tak dalej nie rozumiem. Aby nie uprzedzać czytelnika do swojej pracy, zacytuję ją tu wprost. Pozwoliłem sobie jedynie poprawić błędy leksykalne i stylistyczne, ponieważ to nie one stanowiły przedmiot sporu pomiędzy mną a Okręgową Komisją Egzaminacyjną. Poza tą jedną zmianą, tekst przekazuję dokładnie tak, jak przekazałem go w ręce członka komisji, który pilnował mnie, gdy ową maturę pisałem. Zdjęcia mojej pracy załączam na końcu artykułu. Miasta, jakie znamy dzisiaj, narodziły się wraz z końcem XVIII wieku, gdy rozpoczęła się epoka maszyn parowych i pokrewnych im technologii. Wtedy zaczęły powstawać fabryki, rozwinął się transport, a życie w mieście stało się bardziej opłacalne od życia na prowincji. Utopia, jaką zrazu wydawało się miasto, została wkrótce zweryfikowana. Miasto nie jest środowiskiem przyjaznym człowiekowi, co więcej, jest mu jawnie wrogie. Postaram się powyższą tezę niżej uzasadnić. W mieście panują zasady doboru naturalnego – jego mieszkańcy kierują się wyłącznie własnym interesem i wzajemnie nienawidzą. W podanym fragmencie „Ziemi obiecanej”, wydanej w 1899 roku w Warszawie, Władysław Stanisław Reymont podejmuje się opisu, w którym przedstawia Łódź jako „miasto-bestię”. Miasto rozwija się niebezpiecznie szybko, żyje w ciągłym pędzie. Jest wyzwoleniem wszelkich „pożądań, głodu, nienawiści”, najbardziej zwierzęcych instynktów ludzkich. Panuje tam „nędza”, kapitaliści nie wzbraniają się przed wykorzystywaniem robotników „byle zdarzyć prędzej do milionów”, „po trupach fabryk i ludzi”. Bohaterowie powieści wierzą w mit „ziemi obiecanej”, nie wahając się nawet przed łamaniem dobra swoich bliskich. Jeden z nich sprzedaje swój rodzinny majątek, drugi zaś doprowadza firmę swego ojca do upadku. Temu, komu nie udaje się utrzymać na powierzchni, pozostaje samobójstwo. Tytuł powieści Reymonta jest zupełnie ironiczny. Ludzie nadają miastu wręcz transcendentną wartość, idą do niego „procesjami”, lecz jest to czysty fałsz, albowiem miasto „miażdży i przeżuwa”, a „techne” odbiera swoim użytkownikom jakiekolwiek poczucie sensu i wartości, przez co popadają w malignę i kosztem bliźnich starają utrzymać na powierzchni. Sądzę, że „Ziemia obiecana” nie byłaby całością bez kolejnej powieści Reymonta, „Chłopów”, za których otrzymał nagrodę Nobla. „Chłopi” i opisana w nich wieś są antytezą miasta „Ziemi obiecanej”. Nie ma tam ani fabryk, ani wyzysku – bohaterowie żyją w zgodzie z naturą, a życie jest „proste”. Poprzez „proste” nie rozumiem bynajmniej, że jest ono banalne. W przeciwieństwie do „Ziemi obiecanej”, tutaj człowiek styka się ze wszystkimi porządkami rzeczywistości. Życie codzienne nie wymaga manipulowania, ale za to stykamy się z cyklicznością świata, a co za tym idzie, również z jego sensownością. „Chłopi” reymontowscy podzieleni są na cztery tomy, odpowiadające czterem porom roku. Śledzimy zmiany zachodzące w przyrodzie powieści i doświadczamy, jak ściśle wpływają one na życie bohaterów. Funkcjonują tu porządki: natury, liturgiczno-obyczajowy oraz symboliczny, mityczny. Chłopi nie obchodzą nowego roku, gdyż kierują się innym modelem czasu – czasu cyklicznego, nawracającego, naturalnego. W okresie przesilenia zimowego obchodzą Boże Narodzenie. To pozwala im zetknąć się z mitem, prawdziwą wartością zespolenia z rzeczywistością. Kazimierz Wyka w tytule swojej pracy poświęconej Reymontowi nazwał to „Ucieczką do życia”. Życie w XIX wiecznej (czy XXI wiecznej) metropolii oderwane jest do tego, czym prawdziwe życie powinno być. Jedynym, co przypomina miastu o istnieniu natury jest śmierć, ale jego mieszkańcy nigdy nie zaznają szczęścia, wypływającego z prawdziwego, autentycznego życia w łączności z mitem i naturą. Warto zwrócić uwagę, że miasto wpędza w samotność i dlatego też nie można nazwać go przyjaznym. Nie bez przyczyny wraz z pojawieniem się miast w sztuce, pojawiła się również nuda, „ennui”. Główny bohater opowiadania Edgara Allana Poego pt. „Człowiek tłumu” spędza czas w kawiarni, przyglądając się tłumowi. Wydawać by się mogło, że wśród gwaru i zgiełku nie da się czuć samotnym, jest jednak odwrotnie. Główny bohater stara się zaspokoić swoją samotność i nudę, w którą popadł za sprawą choroby (poza figurą choroby romantycznej, jest to także celna uwaga, dotycząca szerzących się szczególnie w miastach plag). Miasto udowadnia, że budowane w nim relacje są rachityczne, są śledzeniem obcego człowieka przez ulicę, jak w opowiadaniu Poego. Przez to popada się w accedię i wspomnianą samotność. Miasto nie daje szczęścia, sensu, szczególnie zaś bliskości z drugim człowiekiem. Miasto nie gwarantuje szczęścia, a odbiera je. Człowiek miasta kieruje się własnym interesem, wedle hobbesowskiego „homo homini lupus”, a równocześnie nie mając kontaktu z głębszymi porządkami rzeczywistości, skazany jest na ennui i brak poczucia spełnienia. Trup To był mroźny, lipcowy wieczór. Siedziałem w jednej z praskich knajp, sącząc bursztynową ciecz, przytuloną do ścianek kryształowej szklanki. Za mną, na rozpadającej się scenie, śpiewała młoda kobieta w aksamitnej sukni. „Szkoda, że nie w gorsecie”, myślałem wolno acz dobitnie, przyglądając się jej spod wyjątkowo ciężkich powiek. „Takim jak u Boryny na weselu”. Głowa opadła mi na chwilę, lecz ocknąłem się, gdy prawie spadłem z barowego krzesełka. „Zaraz, zaraz, Weselu?”, poprawiłem się w siedzisku i w myślunku. „Wyspiański. Tak, uczyli nas. To było jeszcze przed maturą”. Pociągnąłem trochę whisky, próbując przypomnieć sobie, jak wyglądało życie, to dawne, jeszcze w czasach, gdy na horyzoncie majaczył określony cel, zwany przez wszystkich egzaminem dojrzałości, a który ja pieszczotliwie nazywałem maturą. Ze wspomnień wybiło mnie brzęczenie telefonu. Powiadomienie. Są wyniki. Wszedłem na stronę zalogowałem się… Cholera, znowu się zaczyna. Za powyższą rozprawkę otrzymałem 27 na 50 punktów. Gdybym napisał ją bezbłędnie, z całej matury otrzymałbym 86 zamiast ostatecznych 53 procent. Dlaczego straciłem punkty (pomijając błędy stylistyczno-leksykalne)? Jest to bardzo ciekawe pytanie, na które postanowiłem odnaleźć odpowiedź. Strona z wynikami nie podaje szczegółów. Jedyne, co wiedziałem, to to, ile punktów dostałem z każdej osobnej kategorii, pod względem których oceniana była moja praca. Szybko zorientowałem się, że straciłem punkty w kategoriach odpowiadających za sformułowanie stanowiska wobec problemu podanego w poleceniu (a więc sformułowanie tezy i zrozumienie problemu), za uzasadnienie stanowiska (czy argumenty są logiczne, czy odnoszę się do wszystkich elementów polecenia), poprawność rzeczową oraz za kompozycję. Czyli w zasadzie za wszystko. Kryteria oceny rozprawki Moim pierwszym podejrzanym był nie kto inny, jak czwarty akapit, poświęcony opowiadaniu Poego. Pamiętałem, że ani nie napisałem tam nic szczególnie odkrywczego, ani mój argument nie był do końca jasny (jaki jest np. związek nudy romantycznej do samotności?). Egzaminatora zdenerwować mogły też makaronizmy, które w wyniku stresu zapomniałem opatrzyć odpowiednim komentarzem i na szybko zapisałem jako swoiste „odnośniki”. Nie zwlekając długo, złożyłem podanie o wgląd do arkusza maturalnego. SMS-em otrzymałem termin i godzinę, o której powinienem stawić się w liceum Sowińskiego na Rogalińskiej. Wedle regulaminu we wglądzie uczestniczy maturzysta oraz pracownik Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Czasem pracownik jest zarazem ekspertem przedmiotowym i można konsultować z nim swój wynik. Dysponuję jedynie anegdotami dotyczącymi ekspertów przedmiotowych, ale w świetle tekstów, które niedługo czytelnikowi przedstawię, anegdoty te wydają mi się znamienne i świadczą o klimacie, jaki funkcjonuje w OKE. Od przyjaciół, którzy udawali się na wglądy do matur, wiem, że eksperci ci potrafią rozmawiać z maturzystą w sposób grubiański i stawiają sobie za święty cel obronę raz ustalonego wyniku. Tak o swoim wglądzie maturalnym pisze nasza absolwentka, a aktualnie studentka Wiedzy o teatrze na Uniwersytecie Jagiellońskim, Magdalena Ożarowska: W wielkim stresie przyszłam do kuratorium o wyznaczonej godzinie. Zaprosili mnie do sali, w której było wiele stolików, wiele uczennic i uczniów, i jakichś nauczycieli na konsultacjach, ogólny rozgardiasz. Wpierw sama przejrzałam arkusze, po czym zostałam zapytana czy chciałabym z kimś omówić pracę, bo jak tak – „to zadzwonią i zaraz zjedzie ktoś z góry”. I przyszła pani, kreatura CKE-owska, która próbowała mnie ośmieszyć i wmówić, że nie mam pojęcia, o czym mówię. Nieco mnie to straumatyzowało, poczułam się zaatakowana i stwierdziłam, że nie chcę z nią rozmawiać. Odeszłam z podkulonym ogonem, chciałam jeszcze omówić rozszerzenie (bo od tego był wtedy inny nauczyciel), ale czułam się tak okropnie, że poszłam do domu. Magda dodaje na koniec: Nie pamiętam szczegółów tej rozmowy, bo ją z siebie wyparłam. Z takim nastawieniem pojechałem na Rogalińską, niemniej – na moje szczęście – ze względów sanitarnych w tym roku żadne konsultacje się nie odbywały. Zdających dopuszczono tylko do robienia zdjęć. Wykonałem je i uciekłem, gubiąc po drodze paczkę indonezyjskich cygaretek. Może to i dobrze. W tych czasach oddechy należało oszczędzać – nigdy nie było wiadomo, który będzie tym ostatnim. Moje płuca i tak zapełniły się dymem po brzegi, choć był to dym tego słabszego gatunku. Pochłaniało mnie brudne, morowe powietrze. Kontur Sowińskiego ginął, aż w końcu przepadł całkowicie, pozostawiając zaledwie cień. Post mortem Swoją rozprawkę skonsultowałem z naszym szkolnym polonistą. Stwierdził, że przyczyna zgonu nie jest jasna, tzn. nie zna przyczyny, przez którą mogłem otrzymać taką a nie inną punktację. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Podzieliłem się z nim swoim podejrzeniem, że może chodzić o akapit „Człowieka tłumu”, jednak pan Krzysztof odrzucił to. Zasugerował, że prawdopodobnie problemem okazała się moja analiza „Ziemi obiecanej”. W swoim tekście analizowałem fragment z perspektywy całości utworu (wspomniałem wszak np. o losach niektórych bohaterów), a ten konkretny fragment – wyrwany z kontekstu – nie jest wcale jednoznacznie piętnujący miasto. „Przebija z niego naturalistyczna fascynacja przedmiotem”, mówił, „ale absurdem byłoby ucinać ci punkty za to, że wiesz więcej, niż jest podane”. Kolejnym krokiem po wglądzie do matury było złożenie podania o weryfikację sumy punktów. Słowem, o ponowne sprawdzenie matury. We wniosku wpisuje się numery zadań, które uważa się za kontrowersyjne, a następnie uzasadnia, dlaczego zostały wykonane dobrze. Tylko wskazane zadania są podczas weryfikacji sprawdzane, nie musiałem się więc bać, że nie zdam z powodu nagle gdzieś odkrytego błędu kardynalnego. Odwoływałem się również od kilku zadań z części zamkniętej (nie udało się) oraz od matury z filozofii (wyjątkowo się udało), ale dla jasności wywodu zamieszczam tutaj tylko fragment wniosku poświęcony rozprawce na podstawie Reymonta. Zad. 13. – nie rozumiem, z jakiej przyczyny odjęto mi punkty w kategoriach A, B, C oraz D, ponieważ dokonałem analizy tekstu, o czym świadczą zamieszczone cytaty, a ponadto odwołałem się do całości utworu i do dwóch innych tekstów kultury. Fragment mojego wniosku o weryfikację sumy punktów Pierwszy dowód Ze słodkiego snu, w którym pasłem owce na polskiej prowincji, wyrwał mnie dzwonek. Skoczyłem, zrzucając przypadkiem zapchaną popielnicę ze stołu i podniosłem słuchawkę. – Halo? – zapytałem, ochrypłym głosem. – Dzień dobry, tu… – nigdy nie miałem pamięci do nazwisk. W tamtej zresztą chwili, tuż po przebudzeniu i podczas zabawy parcianym kablem od słuchawki, zapamiętanie czegokolwiek było szczególnie trudne – …z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie. Dzwonię w sprawie pana egzaminu dojrzałości. W wyniku weryfikacji zaakceptowano pana uwagi dotyczące egzaminu z filozofii, ma pan więc do odebrania nowe świadectwo, lecz jeśli chodzi o język polski, tutaj pana wynik się nie zmienił. Zapraszam do odbioru świadectwa i uzasadnienia weryfikacji sumy punktów do godziny 16:00. – Oczywiście, dziękuję. Opadająca słuchawka brzęknęła cicho, jakby z pewnym bólem. Pojechałem do biura OKE, mieszczącego się przy placu Europejskim 3. Wola, moja znienawidzona dzielnica. Wielkie, szklane biurowce. Pomiędzy nimi niski, czteropiętrowy budynek. Wnętrze – dziwaczne. Ogromna przestrzeń, pojedynczy sklep z mydłem i powidłem. Stary portier – zupełnie jak ten na poczcie głównej – nie odpowiedział na moje dzień dobry. Wszedłem schodami na odpowiednie piętro i zadzwoniłem elektrycznym dzwonkiem. Wkrótce otworzono mi drzwi. Znalazłem się w typowej, niedofinansowanej przez państwo przestrzeni biurowej. Wyjaśniłem, o co chodzi, podano mi numer gabinetu, do którego powinienem się udać, poszedłem pod wskazany pokój. Zaproszono mnie do środka. Wymieniłem swoje stare świadectwo na nowe, w teczce zaś otrzymałem uzasadnienie weryfikacji, czyli to, co napisał egzaminator, który sprawdził zgłoszone przeze mnie zadania. Opadłem na krzesło, jakie znajdowało się pod drzwiami Okręgowej Komisji. Wypakowałem świadectwo, upewniłem się, czy wszystko się zgadza, po czym zabrałem się do czytania uzasadnienia. Strona uzasadnienia ze szczegółowym wyjaśnieniem weryfikacji sumy punktów Uznano, że stanowisko jest częściowo adekwatne do problemu podanego w poleceniu, ponieważ jest „częściowo udaną próbą rozwiązania problemu”, gdyż temat wymagał odwołania się do tekstów kultury, w których bohaterem albo przestrzenią działań postaci będzie miasto. Wybór „Chłopów” Reymonta jest nietrafny, co może świadczyć o niepełnym zrozumieniu problemu. Akcja tej powieści dzieje się we wsi Lipce i tam toczy się całe życie wszystkich bohaterów. Jeśli zdający nie zrealizował wszystkich elementów polecenia z tematu wypracowania, w tym przypadku – odwołał się trafnie i funkcjonalnie tylko do jednego tekstu kultury (liczba mnoga w temacie nakazuje, aby to były co najmniej dwa teksty) oraz do podanego fragmentu, można przyznać wyłącznie 8 punktów, oceniając takie uzasadnienie jako „wąskie”. Przywołanie powieści Reymonta może być ewentualnie potraktowane jako kontekst do analizy i interpretacji fragmentu „Ziemi obiecanej”, w celu poszerzenia rozważań. Ale nie może być uznane za odniesienie do drugiego tekstu kultury, ponieważ powieść nie dotyczy miasta. Potwierdzeniem powyższych uzasadnień dotyczących kategorii A i B (oraz konsekwencją punktacji w tych obszarach) jest potraktowanie przywołania „Chłopów” jako błędu rzeczowego, polegającego na nieznajomości miejsca akcji powieści. Wąskie ujęcie tematu wskazuje na niefunkcjonalność akapitu poświęconego „Chłopom” Reymonta oraz brak logicznego powiązania tej części pracy z tematem. Oceny kompozycji dokonuje się w powiązaniu z przytoczonymi argumentami, które muszą być funkcjonalne wobec tematu i problemu. Jeśli w kategorii B są braki w spostrzeżeniach „niezbędnych dla jasnego przedstawienia stanowiska i uzasadniających je argumentów”, a wybranie lektury opisującej wieś za taki brak należy uznać, można przyznać co najwyżej 3 punkty i tak się stało. Sięgnąłem odruchowo do kieszeni prochowca, ale przypomniało mi się, że rewolwer zostawiłem w domu. Wyciągnąłem więc komórkę i zadzwoniłem do pana Krzysztofa. Nie podnosił. „Pewnie wyjechał na urlop”, pomyślałem. „Sam bym wyjechał, gdybym musiał kroić takiego trupa”. Wiwisekcja Że powyższe uzasadnienie jest bezsensowne nie muszę czytelnikowi, który zapoznał się z tematem rozprawki i moją jego realizacją, tłumaczyć. Zrobię to jednak – trochę dla zasady, trochę dla przyjemności, a trochę, żeby jednoznacznie udowodnić, że pracownik OKE, który weryfikował wynik mojej matury, nie powinien wykonywać swojego zawodu. W najbardziej podstawowej kategorii A, odpowiadającej za sformułowanie stanowiska, argumentem przeciwko mojej pracy było to, że temat wymagał „odwołania się do tekstów kultury, w których bohaterem albo przestrzenią działań postaci będzie miasto”. Nie jest to prawda. Przypomnę treść maturalnego polecenia: Temat 2. Miasto – przestrzeń przyjazna czy wroga człowiekowi? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu Ziemi obiecanej Władysława Stanisława Reymonta oraz do wybranych tekstów kultury. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 wyrazów. Temat wymaga określenia czy miasto jest przestrzenią przyjazną czy wrogą człowiekowi. Czy na to pytanie nie można odpowiadać z perspektywy przestrzeni niemiejskich? Sądzę, że można, na zasadzie fotograficznego negatywu. Opisując zalety wypływające z życia poza cywilizacją, wytykam wszystko to, czego brakuje miastu. Przeciwstawienie miasta innym przestrzeniom jest z resztą konieczne dla samego istnienia miasta i dla właściwego jego opisania. Gdyby istniały tylko pierogi ruskie, nie bylibyśmy w stanie sprecyzować naszego do nich stosunku, albowiem istniałyby tylko pierogi o jednym farszu. Mówilibyśmy wówczas, że np. nie lubimy pierogów jako takich. Dopiero istnienie pierogów o innej zawartości umożliwia nam zabranie stanowiska. Pierogi ruskie można lubić albo nie lubić, ponieważ są pierogi z mięsem, serem, kapustą, a nawet – niech je rejment diabłów porwie – z truskawkami. Przenosząc to na grunt dyskusji – gdyby nie istniała np. wieś, nie można byłoby się w żaden sposób do miasta ustosunkować. Mówilibyśmy po prostu o przestrzeniach. Pomiędzy przestrzeniami ludzkimi a miastami stałby znak równości. Zatem, czy opisując rzeczywistość „Chłopów”, którzy rozgrywają się poza miastem, nie stwierdzam zarazem, że wszystko to, co znajduje się w „Chłopach” jest niedostępne mieszkańcom miasta i przez to ci „nigdy nie zaznają szczęścia”? Szczególnie naturalne jest odwoływanie się do wsi z tego względu, że „Chłopi” wyszli spod pióra autora „Ziemi obiecanej” i powstali w XIX wieku, kiedy poza wsią i miastem nie istniały praktycznie żadne inne przestrzenie ludzkie. Może za wyjątkiem pokładu Nautilusa. Nie muszę chyba dodawać, że w treści zadania mowa jest o „wybranych tekstach kultury”. Nie zaś o „tekstach, w których bohaterem albo przestrzenią działań postaci będzie miasto”. Z kolei zarzut, że popełniłem błąd rzeczowy, rzekomo nie znając miejsca akcji powieści, jest szczególnie cyniczny, gdy weźmie się pod uwagę zdanie z rozprawki: „«Chłopi» i opisana w nich wieś”. Oskarżono mnie o popełnienie błędu rzeczowego wyłącznie na tej podstawie, że w ogóle wspomniałem o „Chłopach”, bo z treści jasno przecież wynika, że nie uważam, że ci rozgrywają się w mieście. A gdyby przyjrzeć się sprawie już naprawdę ściśle, Reymont w „Chłopach” nie nobilitował życia chłopskiego, ponieważ już w jego epoce to życie zanikało. Lipce to przestrzeń przedcywilizacyjna, niemal starożytna. W swojej rozprawce z premedytacją nie używam słowa wieś. Używam go tylko raz, gdy Lipce zestawiam z Łodzią. Stosuję takie wyrażenia jak rzeczywistość, życie czy tutaj. Ale to już zbyt koronkowa argumentacja. Podsumowując, zostałem niesłusznie oskarżony o zbrodnię, której nie popełniłem. Dowód drugi Wszystkie powyższe zarzuty ująłem w swoim kolejnym wniosku, który skonsultowałem z panem Krzysztofem. Teraz przysługiwało mi odwołanie do Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego, gdzie moją pracę miało czytać dwóch arbitrów, wpisanych na listę prowadzoną przez Ministra Edukacji Narodowej. To najwyższa instancja – po niej nie przysługuje mi już pozew sądowy. Wniosek składa się do Kolegium pośrednio, poprzez dyrektora Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Dyrektor OKE niejako opiniuje odwołanie maturzysty. Jeśli zgodzi się z odwołaniem, punkty zostają przyznane z miejsca. Jeśli z kolei zgodzi się z odwołaniem częściowo lub w ogóle się z nim nie zgodzi, wniosek zostaje przekazany do Kolegium Arbitrażu razem z jego opinią. Arbitrzy poza maturą otrzymują całość poprzedniej „korespondencji” – odwołanie absolwenta, rozstrzygnięcie weryfikacji sumy punktów oraz opinię dyrektora OKE właśnie. Mniej więcej tydzień po złożeniu wniosku do kolegium, usłyszałem pukanie do drzwi. Wyjrzałem przez judasza – zobaczyłem młodego mężczyznę w czarnym płaszczu i fedorze. W żółtych zębach zagryzał okurek cygara, którego rozgrzana do czerwoności końcówka odbijała się w lufie trzymanego przez niego Thompsona. Nie byłem głupi. Domyśliłem się, że to ktoś z OKE. Rozstrzygnięcie dyrektor OKE dot. odwołania od wyniku weryfikacji sumy punktów Opinia dyrektor OKE okazała się jeszcze bardziej niezręczna od wyniku weryfikacji sumy punktów. […] Nie uwzględniłam odwołania w zakresie zadania 13, kryteriów: A, B, C, zdającego jest „częściowo adekwatne do problemu podanego w poleceniu” i należy uznać, że stanowi „częściowo udaną próbę rozwiązania problemu” ze względu na niepełne zrozumienie problemu. Świadczy o nim argumentacja zdającego zawarta w odwołaniu od weryfikacji sumy punktów: „Temat nie wymagał odwołania się do tekstów kultury, w których bohaterem albo przestrzenią działań będzie miasto. Wymagał odpowiedzi na pytanie, jaką przestrzenią dla człowieka jest miasto”. Pragnę zatem zwrócić uwagę, że pani dyrektor zamiast powoływać się na moją rozprawkę maturalną, powołuje się na mój wniosek. W dodatku nie podpiera tego cytatu żadnym argumentem. Czy w kompetencji mojej i arbitrów leży domyślenie się, co nie pasuje pani dyrektor w zacytowanym przez nią zdaniu mojego odwołania? W zdaniu tym nie zrobiłem z resztą wiele ponad sparafrazowanie tematu rozprawki. Zamiast napisać: miasto – przestrzeń przyjazna czy wroga człowiekowi, ująłem to jako jaką przestrzenią dla człowieka jest miasto. Ponieważ w tej części pracy, która poświęcona jest powieści „Chłopi”, nie ma odpowiedzi na pytanie sformułowane w temacie, należy przyjąć, że uzasadnienie stanowiska w tym zakresie nie jest trafne. Nie udało też się dowieść w wypracowaniu, że Lipce stanowią antytezę miasta z „Ziemi obiecanej”. Z tego względu nie można uznać, że zdający zrealizował wszystkie elementy polecenia. Pytanie sformułowane w temacie: miasto – przestrzeń przyjazna czy wroga człowiekowi? Mój akapit poświęcony „Chłopom”: Jedynym, co przypomina miastu o istnieniu natury jest śmierć, ale jego mieszkańcy nigdy nie zaznają szczęścia, wypływającego z prawdziwego, autentycznego życia w łączności z mitem i naturą. Zarazem jest to także dowód na to, że Lipce są antytezą XIX-wiecznej Łodzi. Tu jest łączność z mitem i naturą, tam tego nie ma. Tu jest szczęście, tam nie. Popełniony błąd rzeczowy świadczy o nieznajomości miejsca ukazanego w powieści i jego specyfiki – w przyrodzie ukazanej w powieści nie funkcjonuje porządek liturgiczno-obyczajowy. Proszę zwrócić uwagę, jak zarzuty względem mnie ewoluują. Pierwotnie – w uzasadnieniu weryfikacji – zarzucano mi, że rzekomo popełniony przeze mnie błąd rzeczowy polega na stwierdzeniu, że Chłopi rozgrywają się w mieście. Teraz już chodzi o coś zupełnie innego. Czy mój błąd jest na tyle złożony, że można na jego temat napisać aż dwie, zupełnie różne i poniekąd sprzeczne interpretacje? Czy popełniłem dwa błędy? Czy pierwszy egzaminator się pomylił i pani dyrektor prostuje to, co ten naprawdę chciał powiedzieć? A może pracownikom Okręgowej Komisji po prostu wydaje się, że coś w mojej pracy musi być nie tak, ale nie za bardzo potrafią dojść do tego, co to dokładnie jest? Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że ze strony pani dyrektor Frenkiel powyższy zarzut to zwykła potwarz – nie napisałem, że w przyrodzie powieści funkcjonuje jakikolwiek porządek. Napisałem: „Chłopi” reymontowscy podzieleni są na cztery tomy, odpowiadające czterem porom roku. Śledzimy zmiany zachodzące w przyrodzie powieści i doświadczamy, jak ściśle wpływają one na życie bohaterów. Funkcjonują tu porządki: natury, liturgiczno-obyczajowy oraz symboliczny, mityczny. „Tu” odnosi się do powieści, do „Chłopów”. Gdybym chciał pisać o przyrodzie, napisałbym „niej”. Zostaje to dodatkowo potwierdzone w dalszej części tekstu, gdzie tłumaczę, jak rozumiem współwystępowanie tych porządków, wspominając o obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia w okresie przesilenia zimowego. Biorę również pod uwagę, że pani dyrektor nie zna „Reymonta, czyli ucieczki do życia” Kazimierza Wyki – książki, o której wspomniałem w swojej rozprawce, a z której czerpałem swoją wiedzę co do porządków w „Chłopach” Reymonta. Ale wolę myśleć, że jest inaczej. Do wiadomości:Pani/Pan …Igor Tuleya……… (imię i nazwisko zdającego) Właściwie w tym miejscu można byłoby ten esej zakończyć. Pomylono mnie z moim własnym ojcem. Nie mam zamiaru siać politycznej paranoi – jestem człowiekiem głęboko wierzącym w ludzką przyzwoitość. Prawdopodobnie pani dyrektor lub komuś, kto jej ten dokument redagował, pomyliły się imiona. Nasłuchano się zbitki „Igor Tuleya” w mediach i tak po prostu wyszło. Egzaminatorzy, którzy sprawdzają wątpliwe zadania na etapie weryfikacji i Arbitrzy z Kolegium Egzaminacyjnego nie znają nazwiska maturzysty – widzą tylko ciąg cyfr, pod którymi zakodowany jest prawdziwy człowiek. Z dyrektorem Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej jest inaczej – on (lub ona) zna zgłaszającego z imienia i nazwiska, a jego opinia, pisana ze świadomością, kim jest maturzysta, trafia dalej do Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego. Kolegium nie musi się z dyrektorem OKE zgodzić – taka jest jego rola. Otrzymuje jednak opinię, która może być uprzedzona względem zdającego i może spowodować, że kolegium spojrzy na daną maturę a priori negatywnie. Mój przypadek – głęboko w to wierzę – jest przypadkiem. Jest jednak wiele innych osób, których matury mogą zostać ocenione w sposób nieobiektywny. Jeśli jest cokolwiek, co MEN powinien zreformować, to właśnie ta procedura. Wskazanie i śmierć winowajcy Kawalerka. Leżę na podłodze, zdjęty letargiem. Mam na sobie przepocone ubrania, cuchnę jak chłop po dniu pracy w polu. Coś słyszę. Jestem zbyt słaby, zbyt zmęczony, żeby obrócić głowę. „To pukanie”, wpada mi do głowy. Rzeczywiście, mętne dźwięki układają się jakby w walenie do drzwi. W końcu coś głośniejszego, coś trzaska, coś upada. Ja wciąż leżę. Rozwieram powieki – przede mną kolumnada nóg. Ktoś obraca mnie na wznak. Banda dryblasów, wszyscy na czarno. Jednego poznałem, to ten sam, który przyniósł mi któreś rozstrzygnięcie. – Ty, on jest przytomny? – zapytał ten, którego już rozpoznałem. – Nieważne, gadaj. – Dobra. Panie Tuleya. Przychodzimy z Kolegium. Objął mnie gwałtowny dreszcz, nie byłem jednak w stanie nic z siebie wydusić. – Podjęliśmy rozstrzygnięcie w sprawie pana odwołania. – Tutaj mężczyzna wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza małe lorgnon i zaczął przez nie czytać wyciągniętą z innej kieszeni karteczkę. – Równocześnie informuję pana, iż zgodnie z art. 44zzz ust. 18 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty rozstrzygnięcie Kolegium Arbitrażu Egzaminacyjnego jest ostateczne i nie służy na nie skarga do sądu administracyjnego. Stęknąłem w ramach odpowiedzi. Mężczyźni spojrzeli po sobie, spojrzeli znów na mnie, aż w końcu wzięli mnie pod ramiona i posadzili na krześle. Pod nos wcisnęli mi plik kartek. Zobaczyli, że nie kwapię się do czytania, wepchnęli mi więc do ust goździkową i dziwnie znajomą cygaretkę, po czym zapalili ją moją własną, stołową zapalniczką. Rozstrzygnięcie powtarzało te same banały, co wszystkie poprzednie dokumenty, jakie dostałem od OKE. Żadnych konkretów, jedynie mętne ogólniki, że „Chłopi” po prostu nie mogą być i tyle. Pojawiło się jednak coś nowego pod kryterium poświęconym poprawności rzeczowej – kolejna ewolucja. Coś, co stanowiło zupełnie nowy błąd. Coś, co mogło być równie dobrze zupełnie nową interpretacją raz napisanego przeze mnie błędu. Coś, co sprawiło, że spod mojego chorobliwego otępienia wezbrała pożoga rozbawienia. Obraz życia chłopów został uproszczony, wyidealizowany, a przez to nieprawdziwy. Zdający twierdzi, że w świecie mieszkańców Lipiec nie spotykamy się z wyzyskiem, manipulacją. Wnioski takie nie znajdują odzwierciedlenia w powieści, ponieważ Reymont opisuje również ciemne strony życia chłopów (np. trudny los starych gospodarzy na „wycugu”, sytuację parobków, walkę o schowane oszczędności Boryny). Już te błędy uzasadniają ocenę tego kryterium na 2 punkty. Rzuciłem się na proste nogi. Rechocząc i plując na zmianę, skakałem po całym mieszkaniu, po meblach, po ramionach członków Kolegium, nawet po karniszach. – CIEMNE STRONY ŻYCIA CHŁOPÓW – krzyczałem, szarpiąc moich wizytatorów za klapy płaszcza. – CHŁOPAKI, CIEMNE STRONY ŻYCIA CHŁOPÓW! BORYNAAA! Szalałem, jakby wstąpił we mnie diabeł. CKE w końcu mnie miało. Znaleźli. Znaleźli prawie sensowny argument. Prawie – dlatego że pisząc o manipulowaniu, chodziło mi o poziom skomplikowania stosunków społecznych (nie da się ukryć, że zło w „Chłopach” jest złem naturalnym, mało u Boryny perwersji godnej bohaterów Ziemi obiecanej). Ale mieli mnie. Tak, przez ten cały czas to byłem ja. Ja popełniłem zbrodnię. Ja byłem winien. – Co on odwala? – zapytał jeden z osiłków. – Przecież on nie powinien się cieszyć, właśnie stracił 33 procent z matury – odparł ten od lorgnon. – Panie Tuleya, niech pan stąd zejdzie! Niech pan się chociaż rozpłacze! Ostrzegam pana! – Niczego nie żałuję! – syknąłem szatańsko, zahaczywszy się palcami u stóp o krawędź telewizora. – Niemożliwe! – powiedział jedyny, który miał wąsy – przecież nasze rozstrzygnięcie miało zrujnować pana życie! – Napisałem rozszerzenie na 90% i dostałem się na MISH! W dupę sobie wsadźcie to wasze rozstrzygnięcie! – Paweł, strzelaj! Ostatnie, co usłyszałem, to metaliczne szczęknięcie i dźwięk mojego rozrywanego przez pociski ciała. Portret Władysława St. Reymonta, Iwo Tuleya (2021) Ogromnie dziękuję Magdzie Ożarowskiej za podzielenie się swoją historią i wsparcie. Zdjęcia rękopisu mojej matury:

miasto przestrzeń przyjazne czy wrogie człowiekowi rozprawka